niedziela, 25 listopada 2012

Zdarzyło się było w naszym ogródku....


Pociemniało, posmutniało, szaro, buro i ponuro.... i właśnie w takich chwilach sięgam po archiwalne numery "Twojego Ogrodnika". Dzisiaj też tak uczyniłam i natrafiłam na numer z jeżówką purpurową na okładce i od razu przypomniałam sobie zdjęcie zrobione przeze mnie telefonem komórkowym w naszym ogródku, takiej właśnie jeżówki, wysianej własnoręcznie. Oto ono:
Jakość może nie najlepsza,ale wzbudza zachwyt nadal.

Na wiosnę pierwszy raz ,jak tu mieszkam ponad 9 lat, tzn. u męża, na podwórku spotkałam urocze zwierzątko, które przy swoim rodzinnym domu, odległym około 1 km, widywałam bardzo często i to w dosyć dużej ilości: 
Widuję także inne przyjazne stworzonko, które rzadko uchodzi z życiem, bo blisko jest jezdnia:
Temu maluchowi pomaga ujść z życiem mój mąż. Natomiast innych pełzaczy mi nie żal. Na nasze szczęście na wiosnę tego roku do naszych ogródków zbliżała się jedna wredna istota, ale nie znała się chyba na przepisach i nie wiedziała, że nie chodzi się środkiem ulicy, a może była ślepa i nie zauważyła ciężarówki, dlatego fotka zawiera tylko jej fragment. A duża ona była , oj duża...:
Tak, tak wzrok was nie myli, była barwy ceglastej, która w słońcu mieniła się jakby drobinkami złota. Podobno najwredniejsza z odmian żmii. Ale dosyć już o gadach. W końcu to blog o kwiatach i ewentualnie miłych stworzonkach, a nie zoologiczny.
Obiecuję, że się poprawię i następnym razem już bardziej kolorowo i wesoło będzie.